piątek, 20 stycznia 2017

06 "Tego lata stałam się piękna" + wymiana książek



Pierwsza miłość, sercowe rozterki. Jedna dziewczyna – dwóch zakochanych w niej braci.

Belly liczy czas w porach roku. Wszystko, co niezwykłe i magiczne, przytrafia się jej między czerwcem a sierpniem. Zimą dziewczyna odlicza tygodnie dzielące ją od lata, od domku przy plaży, Susanny i – co najważniejsze – od Jeremiego i Conrada. Poznała ich dawno temu. Najpierw traktowała jak braci, a potem pokochała jak chłopaków. Tego lata, tego pięknego i koszmarnego lata, wszystko zaczyna się zmieniać. Ale czy skończy się tak, jak już dawno powinno się skończyć? (opis zamieszczony z tyłu) 

Chwila, która przepadnie, nigdy już nie wraca. Mija bezpowrotnie i tyle. 

Czasem mam zbyt wygórowane oczekiwania jeśli chodzi o książki. Czytam opis zamieszczony na tyle okładki i spodziewam się fajerwerków, cudów na kiju, jednym słowem wielkiego 'wooow'. I zazwyczaj jeśli z początku jestem pozytywnie nastawiona, to kiedy doczytuje ostatnią stronę, okazuje się że dana pozycja jest totalnym rozczarowaniem. Że zamiast cudownej historii, jakiej się spodziewałam, otrzymałam gniot, którym momentami miałam ochotę rzucić o ścianę. Nie inaczej też było w przypadku "Tego lata stałam się piękna", czyli opowieści, przez którą na moment zapomniałam dlatego tak bardzo kocham czytać.  
 Znowu przez sekundę było mi smutno, a potem nagle, ni stąd ni zowąd, naszło mnie natchnienie. Natchnienie - wspomnienie, zachowane w moim sercu jak liść w książce.

Miał być wakacyjny romans. Jedna dziewczyna kochających dwóch braci, borykająca się z trudnościami dotyczącymi tego, którego powinna wybrać. A tymczasem u boku jednego z nich pojawia się śliczna panna Red Sox, drugi nawet jakoś specjalnie nie zabiega o względy głównej bohaterki, która w międzyczasie zaczęła się jeszcze spotykać z chłopakiem poznanym na ognisku. Autorka może i pomysł miała dobry, ale nie umiała go zrealizować. Bynajmniej moim zdaniem. Jenny Han zamiast skupić się na budowaniu jakiejkolwiek relacji między postaciami, wplatała coraz to nowe wątki i problemy. Właściwie jedynym jasnym punktem tej opowieści była Susanna -matka chłopaków - którą jako jedyną obdarzyłam chyba sympatią podczas lektury.
Książkę oceniam bardzo nisko, daje jej jedynie 5/10 i nie sądzę, żebym jeszcze kiedyś chciała się zetknąć z twórczością tej autorki.


A wy ? Czytaliście może ? Jakie są wasze spostrzeżenia



Mam też do was pytanko, nie chcielibyście może wziąć udziału w wymianie książek, która polegałaby na wysłaniu swojej ulubionego tomu ( nie ma znaczenia czy nowego, czy też używanego ) do jakiegoś innego mola książkowego. Jeśli ktoś byłby zainteresowany, więcej szczegółów mogę przesłać drogą mailową :)








8 komentarzy:

  1. Raczej nie przeczytam tej książki, fabuła nie bardzo zaskakuję:p

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tej książki, ani jej autorki. Sądzę jednak że sobie odpuszczę, ponieważ tematyka do mnie nie przemówiła, teraz chętnie zaczytuję się w kryminałach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tej książki nie polecam niestety 😕

      A masz moze jakąś ulubioną serię kryminalną ?

      Usuń
  3. Mimo iż nie polecasz to i tak chyba przeczytam :) Jakoś tak cały czas miałam na nią ochotę w tamtym roku, ale nie natknęłam się na nią, więc może w tym się uda :)

    Tak w ogóle to dodaję do obserwatorów, uważam, że piszesz bardzo przyjemnie :)

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♥
    SZELEST STRON

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo, że mi się nie podobała, to wiem, że wiele osób ją poleca. Mam nadzieję, że i tobie się spodoba ^^

      Bardzo dziękuje za miłe słowa ☺️

      Usuń
  4. Na razie mam wiele innych książek w planach :") Poza tym, niezbyt zachęca mnie Twoja opinia :)

    Pozdrawiam, Oliwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka z całą pewnością nie należy do moich ulubionych.

      Usuń